piątek, 8 czerwca 2012

Ślubnie!

Wczoraj odbył się piękny ślub. Naprawdę piękny, nie przesadzony, taki w sam raz. Gratuluję nowożeńcom!
Z tej okazji parę tygodni robiłam prezenty ślubne. Niestety wczoraj zorientowałam się, iż nie zrobiłam zdjęcia najważniejszej części, opakowania na prezenty, które zrobiłam od a do z sama i jestem załamana, bo zakochałam się we własnej robocie, a to nie często się zdarza!
Ale mam zdjęcia pozostałych elementów ów prezentu, które przedstawiam poniżej.
Może zacznę od wytłumaczenia skąd kolorystyka - a stąd, iż na weselu miały dominować kolory lila i fiolet, Panna Młoda również miała bukiet w tych kolorach. Stąd też mój pomysł by obsypać ją tymi kolorami w podarunku.

Jedyne co zostało mi z opakowania to napis, który stworzyłam na tę okoliczność do ozdobienia go.


Pudełko skleiłam z kartonów w liliowym kolorze, nakleiłam taki oto napis i przyozdobiłam go fioletowymi kwiatkami i paroma elementami. Naprawdę żałuję, że nie mogę go tutaj pokazać...

Następnie... to co znajdowało się w opakowaniu to dwie poduszeczki, własnoręcznie (nie dorobiłam się jeszcze maszyny) uszyte poduszeczki i zapakowane.



I z boku włożona kartka, również robiona własnoręcznie, ciągle podtrzymująca kolorystykę. Niestety namęczyłam się ze znalezieniem odpowiedniej grafiki, więc musiałam sobie przerobić to co znalazłam dodając kolorystykę w tle i fotomontując grafikę dmuchawców, które były tematem przewodnim na zaproszeniu od Pary Młodej oraz z tego co się dowiedziałam, miały się pojawić na torcie.


A na koniec już mniej mniej ręcznie robione. Zamiast kwiatów poproszono o przyniesienie wina, także oto wino w kupnym opakowaniu, tylko delikatnie przyozdobionym z mojej strony.


Oczywiście nie mogłam się oprzeć pokusie aby dostosować się do powyższej kolorystyki i udało mi się wygrzebać z szafy w miarę pasującą sukienkę, którą kiedyś dostałam i... pasowała idealnie wraz z lakierem do paznokci :) Bałam się tylko, że Panna Młoda udusi mnie za ilości tych kolorów, ale zdaje się, że była zachwycona!


Aczkolwiek nie obyło się bez małej pomocy kotków, a właściwie Lucynki. Bardzo, ale to bardzo chciała wejść do kopertówki i zabrać się ze mną na ślub. Potem próbowała pomagać mi w wyborze pończoch, ale jak wiadomo, lycra nie lubi kocich pazurków ;)


Edit: Dostałam informację, że Para Młoda zabiera poduszeczki w 3-tygodniową podróż poślubną w Himalaje :)

2 komentarze:

  1. Milo jest obdarowac prezentem wlasnorecznie zrobionym, jestem pewna, ze mloda para byla zachwycona :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Była była, dostałam przynajmniej taką wiadomość zwrotną ;) Sam fakt, że prezent będzie podróżował z Parą Młodą aż w Himalaje jest wspaniały ^^

      Usuń