czwartek, 25 października 2012

Berek, czyli upiór w moherze

Berek!
Teatr Kwadrat w Krakowie? Nie można było tego przegapić.
Ponieważ ów teatr pofatygował się z przyjazdem do krakowskiej opery tylko na jeden dzień, dzięki ufundowanemu biletowi przez moją rodzicielkę, której strasznie dziękuję, miałam okazję wybrać się na spektakl pt. Berek, czyli upiór w moherze.
Przyznam, że przyczyną dla której wybrałam się były dwa powody: dobra obsada aktorska oraz naprawdę dobre opinie o teatrze. I powiem, że nie żałuję. Ubaw był po pachy. A co najlepsze, komedia ta miała naprawdę dużo elementów z prawdziwego życia, które większości z nas jest ono znane. Ale do rzeczy i w skrócie...

Ewa Kasprzyk gra starszą panią, z uprzedzeniami, pod wpływem stereotypów przeżywająca swoje życie. Żyjąca wręcz życiem innych, między innymi tych zza ściany. Mocno wierząca, wykonująca codziennie te same czynności, mieszkająca samotnie w typowo urządzonym babcinym mieszkanku.
Paweł Małaszyński odgrywa rolę homoseksualisty, młodego chłopaka, który gryzie się co dnia ze swoją starszą sąsiadką. Stara się żyć w swojej inności po swojemu, nawet mimo wielu trudności i pomimo niemiłych komentarzy starszej pani zza ściany.
Całość zdarzeń przeplata się z typowymi, wręcz stereotypowymi zdarzeniami i naprawdę dobrze dobranymi tekstami aktorów, czasem trochę improwizowanymi co oddaje jeszcze lepszy, śmieszniejszy efekt dla widza zasiadającego w fotelu na widowni.
Naprawdę dobry spektatl. A nie co dzień zdarza się, by móc ogląnąć występ aktorów z tak daleko położonego od Krakowa teatru. Poza tym można było śmiało, dla mnie - jako fanki komedii teatralnych, porównać trochę grę warszawskich do krakowskich aktorów. Uwielbiam wybierać się do krakowskiej Bagateli na różnego rodzaju spektakle. Po konfrontacji z Teatrem Kwadrat śmiało mogę powiedzieć, że te dwa teatry mogą ze sobą śmiało konkurować pod względem jakości wystawianych sztuk teatralnych. Chociaż momentami skłaniam się bardziej do Bagateli... ale to może dlatego, iż widziałam do tej pory tylko jeden spektakl Kwadratu, a sama mam sentyment do rodzimego teatru. Dlatego też bardzo bym chciała oglądnąć Szalone nożyczki, które w Bagatelii miałam już okazję widzieć, a w Warszawie również są wystawiane na deskach teatralnych. Być może doczekam się tego porównania ;)

Tymaczasem osoby, które mają możliwość wybrać się na gościnny lub stacjonarny występ teatru, zapraszam i polecam!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz