No właśnie... co by tutaj...?
W gorące dni to jest zawsze tak, że nie do końca chce się jeść, ale pić można litrami. Woda wodą, ważna i potrzebna dla organizmu, ale dla odmiany można chłodzić i nawadniać organizm czymś innym.
Jak co roku robiłam przez lipiec koktajle z truskawek. Jednakże ilości tych owoców nie powalały z nóg tego lata. Dlatego to zapewne ostatni koktajl truskawkowy...
Prosty koktajl. Zdaje się, że już nie raz o nim pisałam. Dlatego w skrócie: kefir i truskawki (opcjonalnie łyżka cukru trzcinowego, jeśli truskawki nie są wystarczająco słodkie).
Innym sposobem na ochłodzenie się może być... oczywiście arbuz!
Mnie udało się znaleźć takiego w miarę małego i poręcznego. Trochę jak kula do kręgli ;)
Wiadomo, arbuz ma dużo wody, więc sam w sobie jest mokry. Dodatkowo dobrze go włożyć do lodówki. Ale nie w całości, tylko pokroić na ćwiartki lub tak jak to u mnie w domu się robi, na malutkie kawałeczki, które później bardzo przyjemnie podkrada się z lodówki i zjada na raz ;)
Nigdy nie robiłam niczego z arbuzem, żadnych koktajli ani soków - może ktoś zna dobry przepis?
Poza tym, polecam ręcznie robione lody, o których już wspominałam ostatnio - klik.
A tak poza tym to i tak dużo zimnej wody mineralnej...! Uf.
A tak poza tym to i tak dużo zimnej wody mineralnej...! Uf.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz